Tak wiem, wiem... Jak nabiał może być wegański, po co robić coś na wzór produktów odzwierzęcych, bla, bla, bla. Każdy ma tu swoją rację. Można kojarzyć weganizm i wegetarianizm z przekonaniami etycznymi i stylem życia i jeść produkty roślinne tylko w czystej formie. Można też być weganem bo tak zdrowiej, ale tęsknić za dawnymi smakami, szczególnie w formie jakiegoś istotnego dodatku do posiłku. Ale można też być raczej roślinnym wszystkożercą, który nie chce rygorystycznych ograniczeń typu - jestem weganką i już nigdy nie zjem jogurtu lub mięsa. Po kilku latach wegetarianizmu (z którego zrezygnowałam głównie przez rosoły, które działają na mnie szczególnie wzmacniająco w sezonie zimowym), na co dzień odżywiam się prawie wegańsko, ale u "cioci na imieninach" nie odmówię porcji mięsa (tym bardziej gdy wybór ograniczony jest do: mięso lub mięso :))Wiem po prostu, że nabiałowo- mięsna dieta mi nie służy i że mięso w dzisiejszych czasach jest okropnej jakości i jak myślę o paszy z modyfikowanymi genetycznie zbożami, antybiotykach i hormonach wzrostu, które potem wraz z tym mięsem się spożywa, to uważam, że już zdrowiej jest tego nie jeść. Jednak... Jednak chciałam zrobić zapiekankę ziemniaczaną i miałam wybór - albo będzie sucha na wierzchu i niezbyt smaczna, albo coś wymyślę... I tak odkryłam przepis na śmietanę słonecznikową. Myślałam również o migdałowej, nerkowcowej itd. ale co tu dużo mówić... Słonecznik jest tańszy :)
czwartek, 28 sierpnia 2014
Wegański "nabiał" - śmietana i twarożek... ze słonecznika!
Tak wiem, wiem... Jak nabiał może być wegański, po co robić coś na wzór produktów odzwierzęcych, bla, bla, bla. Każdy ma tu swoją rację. Można kojarzyć weganizm i wegetarianizm z przekonaniami etycznymi i stylem życia i jeść produkty roślinne tylko w czystej formie. Można też być weganem bo tak zdrowiej, ale tęsknić za dawnymi smakami, szczególnie w formie jakiegoś istotnego dodatku do posiłku. Ale można też być raczej roślinnym wszystkożercą, który nie chce rygorystycznych ograniczeń typu - jestem weganką i już nigdy nie zjem jogurtu lub mięsa. Po kilku latach wegetarianizmu (z którego zrezygnowałam głównie przez rosoły, które działają na mnie szczególnie wzmacniająco w sezonie zimowym), na co dzień odżywiam się prawie wegańsko, ale u "cioci na imieninach" nie odmówię porcji mięsa (tym bardziej gdy wybór ograniczony jest do: mięso lub mięso :))Wiem po prostu, że nabiałowo- mięsna dieta mi nie służy i że mięso w dzisiejszych czasach jest okropnej jakości i jak myślę o paszy z modyfikowanymi genetycznie zbożami, antybiotykach i hormonach wzrostu, które potem wraz z tym mięsem się spożywa, to uważam, że już zdrowiej jest tego nie jeść. Jednak... Jednak chciałam zrobić zapiekankę ziemniaczaną i miałam wybór - albo będzie sucha na wierzchu i niezbyt smaczna, albo coś wymyślę... I tak odkryłam przepis na śmietanę słonecznikową. Myślałam również o migdałowej, nerkowcowej itd. ale co tu dużo mówić... Słonecznik jest tańszy :)
środa, 27 sierpnia 2014
Naleśniki gryczane (wegańskie, bezglutenowe)
Po opublikowaniu przez Smakoterapię tego przepisu, nie wierzyłam - tylko kasza gryczana? Stwierdziłam, że składników i roboty jest tak mało, oraz jako eksperymentatorka plackowo - naleśnikowa często święcąca na tym polu porażki, tak bardzo nie wierzę, że ten przepis może się udać, że spróbuję :)
Efekt? No nie wierzę! Jak coś może być tak łatwego i prostego w przygotowaniu. Po co "normalnym" naleśnikom to mleko, to jajko, ta biała mąka... A tu tylko gryka... i już :)
Naleśniki przy samym smażeniu robią się twarde - dzięki czemu idealnie się je obraca, a gdy położy się jeden na drugim (i jeszcze przykryje talerzem) robią się mięciutkie. Jakaż więc wielość zastosowań od razu rodzi się w głowie! Twarde - może na tortille, nachosy itp. miękkie - bardziej "klasyczne zastosowanie". Już kilka pomysłów zrealizowałam, reszta jeszcze w świecie mojej wyobraźni. Czekajcie na następne przepisy, a tymczasem... "Naleśniki z samej gryki" rządzą!!!
(przepis z: http://smakoterapia.blogspot.com/2014/08/niebywae-nalesniki-z-samej-gryki.html)
niedziela, 24 sierpnia 2014
Budyń (prawie) tradycyjny ;)
Szybkich przekąsek ciąg dalszych :) Z poprzedniego wieczora został mi kisiel, więc aby przełamać owocowo - kwaśny przysmak zrobiłam budyń. Okazało się, że razem te przekąski smakują zaskakująco dobrze. Szczególnie w kokosowej wersji budyniu.
Kisiel prawdziwy ;)
W sezonie letnim gdy od ilości dostępnych owoców może się zakręcić w głowie (lub brzuchu) często kupuję za dużo owoców i czasami nie wiadomo co z nimi zrobić. Zazwyczaj pewną ilość dodaję do porannej jaglanki / owsianki, trochę podjadam na surowo (kiedy jak nie latem jeść surowiznę? W innych porach roku niewskazana ;)) z reszty "coś" robię - dodaję do placków, racuchów lub jakichś kremów. Jednak nie co dzień piecze się ciasto i nie co dzień chce się jeść (i robić...) racuchy. Idealnym więc rozwiązaniem na sezonowe owoce jest kisiel. Robi się go szybko, można zmieszać różne owoce, dzieci go lubią, no i dzięki niemu ogranicza się spożywanie owoców na surowo, co dobrze robi wiecznie obciążonemu systemu trawiennemu.
czwartek, 21 sierpnia 2014
Kotlety z kaszy jaglanej (wegańskie, bezglutenowe)
Ugotowałam bulion na jakąś zupę (nie pamiętam jaką :) i została mi włoszczyzna. Ona leżała nieszczęsna, ugotowana, a ja co jakiś czas spoglądałam na nią nie wiedząc co z nią począć... Do zupy potrzebowałam tylko bulion, w godzinne krojenie włoszczyzny do sałatki się nie wpakuje, tym bardziej, że z lenistwa nawet tej włoszczyzny wcześniej nie obrałam. Gdy tak dumałam nad nieszczęsną włoszczyzną zauważyłam jeszcze bardziej nieszczęsną, obsychająca kaszę jaglaną z poprzedniego dnia... O matko, kolejna rzecz... I wtedy przypomniało mi się, że kiedyś chciałam zrobić kotlety z kaszy jaglanej, ale jakoś nigdy mi nie było po drodze. Nadarzyła się również okazja, aby wcielić w życie plan dodawania ziaren zamiast jajka jako "spoiwa". I tak stało się! Nieszczęsna kasza połączyła się z nieszczęsną włoszczyzną dając wyjątkowo udane połączenie. Naprawdę! Sama się zdziwiłam, że tak dobre mogą wyjść kotlety "resztkowe". Aktualnie z kalafiorowymi i z pieczarek są na szczycie mojej kotletowej listy ;) A same kotlety dzięki pieczeniu mają chrupiącą skórkę i zwartą konsystencję, dzięki czemu idealnie nadają się jako przekąska "na wynos".
czwartek, 14 sierpnia 2014
Bułeczki orkiszowe bez drożdzy
Rzadko jadam bułki, ponieważ rzadko kiedy mam na takowe wypieki ochotę. Jednak z domową nutellą smakują wyśmienicie. Myślę, że sprawdzą się tez na niedzielne śniadanko z dżemem, a może nawet z jakimś kotlecikiem jako zdrowy burger - testy jak najbardziej wskazane ;)
środa, 13 sierpnia 2014
Zdrowa nutella bez cukru (wegańska)
Ostatnio miałam ochotę na coś "naprawdę słodkiego". Nie wiedziałam do końca co to miało być, ale chciałam coś takiego zjeść. Nie miałam jednak ochoty ani na ciasto, ani na ciasteczka, ani na owoce w postaci kisielu czy jakiegoś budyniu. I tak chodziłam struta, czekając na znak - co to ma być? Pomyślałam o naleśnikach, ale szczerze mówiąc nie chciało mi się stać pół godziny nad patelnią, zresztą - co do nich? Na żaden dżem nie miałam ochoty. Tak szczerze to... Zjadłabym naleśniki z (o zgrozo!)... czekoladą! I wtedy wpadło mi do głowy, że przecież czekoladę też można zdrową zrobić :) Poszperałam więc w internecie, żeby w miarę opracować proporcje. Po zrobieniu kremu zaczęło się wyjadanie z miksera i o naleśnikach już nikt nie myślał. I tak w domu zapanowało nutellowe szaleństwo - wyjadanie łyżeczką, oblizywanie noża, na wafelku orkiszoym, na waflu ryżowym, na bułeczkach orkiszowych... Robiłam już wersję z syropem z agawy zamiast daktyli z jadłonomii, ale taniej i zdrowiej wychodzi z daktylami. Po prostu polecam, można wyjadać i podjadać :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)