O mnie


Uwielbiam gotować. Gotowe przepisy jednak nigdy mi do końca nie odpowiadają, zawsze jakiegoś składnika nie mam, jakiś mi nie odpowiada, więc zamieniam i kombinuję. Uwielbiam więc gotować i kombinować :)


Jednak moją drugą  (chyba ważniejszą) pasją, która z gotowaniem się wiąże jest zdrowe odżywianie. Kiedy chcemy się odżywiać zdrowo, zazwyczaj trzeba samemu gotować. Kiedy chce się zdrowo gotować, zazwyczaj "tradycyjne" przepisy trzeba modyfikować, aby było zdrowo.  I tak absolutną podstawą w moim gotowaniu i pieczeniu jest zamienianie w każdym przepisie mąki białej na pełnoziarnistą, cukru białego przynajmniej na trzcinowy lub inny słodzik, margaryny (której nie akceptuję w mojej kuchni) na masło lub pełnowartościowy olej roślinny, mleka krowiego na roślinne (zazwyczaj ryżowe) itd.

Wracając do zdrowego odżywiania - to hasło wytrych. U mnie na początku zdrowe odżywianie kojarzyło się przede wszystkim z jedzeniem jogurtów, piciem mleka, ograniczeniem mięsa i jedzeniem dużej ilości warzyw oraz produktów pełnoziarnistych - głównie chleba.

Później zostałam wegetarianką i przez ponad trzy lata żywiłam się głównie nabiałem, mrożonymi warzywami, pełnoziarnistymi chlebem i makaronami. Cały czas jednak, pomimo "zdrowej" jak mi sie wydawało diety, cierpiałam na alergię, miałam obniżoną odporność i bardzo często chorowałam, o chronicznych problemach żołądkowych nie wspominając.

Pewnego razu trafiłam na książkę "Odżywianie według pięciu przemian", gdzie odżywianie oceniane jest z punktu medycyny chińskiej, która traktuje je jako nieodłączny składnik zdrowia, a właściwie pożywienie nazywa lekarstwem. Tylko co to za nowość? No właśnie, całkowitą nowością było dla mnie to, że z pożywieniem jest tak samo jak z lekami - tak jak nie ma leku dobrego na wszystko, tak też nie ma uniwersalnie zdrowej diety (np. lansowanej w mediach diety: "pij jogurty będziesz fit").  Każdemu służy coś innego  - to co niektórym służy innym może zaszkodzić.  Przykładowo osoby z hiperglikemią nie biorą leków na cukrzycę (i odwrotnie). Tak samo jest z jedzeniem - rozgrzewający imbir może być doskonałym lekarstwem na jesienne przeziębienie, ale spożywanie go upalnym latem może nam zwyczajnie zaszkodzić.
I tak dowiedziałam się, że żywiąc się głównie nabiałem i mrożonkami straszliwie wychłodziłam swój organizm, a spożywając spore ilości tak polecanego nabiału w moim organizmie nagromadziły się ogromne ilości śluzu, który blokuje mi organizm i obniża odporność.

Po wnikliwej analizie mojego organizmu i długim czasie zastanowienia postanowiłam na powrót włączyć mięso do mojej diety, aby wzmocnić organizm. Zrezygnowałam również z nabiału i przede wszystkim mrożonek (o mikrofalówce nie wspominam, ponieważ nigdy nie używałam - to temat na osobnego posta) ograniczyłam spożywanie chleba, który - nawet najzdrowszy w większej ilości może nam szkodzić i niestety nie można stawiać znaku równości pomiędzy chlebem a zbożem gotowanym. Zaczęłam więc jeść ciepłe, gotowane śniadania składające się ze zbóż (owsianki, jaglanki) oraz drastycznie zmienić moją dietę w ogóle. Zaczęłam starać się jeść trzy gotowane posiłki dziennie, żywić się głównie gotowanymi zbożami, w postaci kasz, warzywami i owocami  oraz małą ilością mięsa w postaci zup i bulionów.

Jednak każdy kto zacznie jeść głównie kasze, wie, że po jakimś czasie nadchodzi myśl "ile można jeść samą kaszę?" . Gdy i mnie takie myśli zaczęły nadchodzić odkryłam mnóstwo ciekawych przepisów, gdzie "tradycyjna" śmietana, biała mąka i inne niezbyt wskazane składniki zastąpione są kaszami.
I tak gotując, gotując, gotując... Doszłam do tego, żeby tymi przepisami się podzielić - dla zdrowia, ale i smaku.

Mam nadzieję, że na tym blogu pokażę, że zdrowo może być również smacznie, a moje przepisy pojawią się również na innych talerzach.

I kto wie - być może kasza zagości już u Was na stałe?

Agnieszka Mrówczyńska    

Zapraszam również na moją stronę