Do jakichkolwiek placuszków z kaszy jaglanej podchodzę z
rezerwą. Robiłam takowe nie raz, jednak zawsze z momencie ich przewracania
podczas smażenia placki się rozpadały a ja traciłam chęci do dalszego gotowania
i apetyt. Jednak jako wytrwała fanatyczka kaszy jaglanej nie spoczywam i
podejmuję kolejne próby - aż do skutku. Czyli do dziś. Choć tytułowe
"nuggetsy" można nazwać placuszkami, to jednak gdy je się je jak
niezdrową przekąskę z kultowego fastfoodu - ręką i maczając w sosie - smakują
genialnie. I nawet przypominają nuggetsy... Ale po ich zjedzeniu nie ma żadnych
negatywnych skutków ubocznych na zdrowiu. Wręcz przeciwnie!
Chciałam jeszcze dodać, że kluczem do udanych placków jest
nakładanie ich małej ilości (łyżką) na patelnię i zwlekanie z odwróceniem aż
nie zobaczymy, że nie są surowe (zrobią się takie... bąbelki?).
Składniki:
- 250 g ugotowanej kaszy jaglanej (jak ugotować kaszę)
- 200 g ugotowanych buraków (ja takie kupuję w lidlu - ugotowane, pakowane próżniowo)
- 125 ml mleka kokosowego
- 1 cebula lub 1/2 pora
- 4 czubate łyżki mąki kukurydzianej
- 2 czubate łyżeczki chrzanu
- 2 żółtka
- sól i pieprz
- 2 białka (osobno)
- Cebulę lub por pokroić i krótko podsmażyć
- Rozdrabniamy z blenderze buraki. Dodajemy kaszę jaglaną, mleko kokosowe, podsmażoną cebulę / pora, chrzan i miksujemy do uzyskania gładkiej masy.
- Dodajemy żółtka i mąkę kukurydzianą, mieszamy.
- W osobnym naczyniu ubijamy białka na sztywno, które
delikatnie dodajemy do uprzednio przygotowanej masy.
* Jeśli używamy thermomixa to lepiej najpierw ubić białka (punkt 4)i przełożyć do osobnego naczynia, a potem wykonać resztę. - Smażyć na patelni z obydwu stron, aż będą miały chrupiącą skorupkę.
Do nuggetsów idealnie nadaje się sos "Mangomajo".
Albo brak mi cierpliwości, albo umiejętności... moje nuggetsy z patelni w najmniejszym stopniu nie przypominały placuszków. Nie chcąc jednak zmarnować całego garnka masy buraczano - jaglanej i reszty zapału, postanowiłam zrobić z niej pieczeń.
OdpowiedzUsuńEfekt był zaskakująco dobry, więc mogę stanowczo polecić innym kuchennym nerwusom. ;)
Bardzo mi przykro, że placuszki w swojej pożądanej formie nie wyszły... Dobrze, że jednak jako pieczeń były smaczne :) A czy kładłaś ciasto na bardzo rozgrzany tłuszcz i czy ogólnie temperatura była dość wysoka? Bo u mnie własnie to okazało się kluczowe - bardzo wysoka temperatura i odwracanie dopiero jak ciasto osiągnęło stałą konsystencję. Mam nadzieję, że jednak nie zniechęciło Cię to do innych moich przepisów :) A tak na pocieszenie - kuchnia roślinna jest trochę bardziej wymagająca niż smażenie przysłowiowego kotleta, ale po kilku mniej udanych próbach zazwyczaj bardzo pozytywnie zaskakuje dając zapału do kolejnych kombinacji / inspiracji :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że smakowało ;) Smażyłam na oleju ryżowym, który powinien był się sprawdzić dzięki wysokiej temperaturze dymienia...
OdpowiedzUsuńMoże jakiś niedobry wpływ na konsystencję miał fakt, że dodałam trochę za mało mleka kokosowego niż powinnam.
Ale absolutnie mnie to nie zniechęca! Będę próbować z kolejnymi przepisami :)